O k...urczę!

Choć od małego każdy z nas wpajane miał, że słowa "proszę", "przepraszam", "dziękuję" to słowa magiczne, to dla mnie chyba szczególną moc mają przekleństwa. Nie wiem co w nich takiego jest, że jak się tak soczyście przeklnie to czuję się taka oczyszczona. Nic tak zresztą nie wyraża negatywnych emocji jak dosadne "kurwa mać". Niestety, albo i stety, od jakiegoś czasu muszę bardzo uważać na słowa ze względu na Starszą, która wszystko powtarza. Zresztą i tak zgodnie z moimi obawami co nieco podłapała i gdy jej coś nie wyjdzie, mówi sobie pod nosem "o mać". W ten sposób kończy zresztą moje "jejku" czy "kurczę" i inne tego typu. Ja krzyczę "Jezu!", Starsza dopowiada: "mać!".  I tak się właśnie uzupełniamy.  Oczywiście jako wielbicielka polskiej mowy, znalazłam sposób na używanie przekleństw tak aby nie docierały do ucha Starszej. Na przykład w chwilach wściekłości udaję się do łazienki i po trzech magicznych słowach "kurwa, kurwa, kurwa!" wychodzę w znacznie lepszej kondycji psychicznej. Sprawdza się też wrzask w poduszkę, a w sytuacjach kryzysowych gdy nie można się schować, przekleństwo głośnym szeptem z zaciśniętymi zębami też daje ukojenie. W ogóle to jestem zwolenniczką wyrzucania z siebie złych emocji. Pewnie, żeby oczyścić się ze złości mogłabym chodzić na siłownię, grać w tenisa, albo nawet trenować boks, wtedy może nawet mogłabym zrezygnować z przeklinania, ale jakoś przy dwójce małych dzieci nie mam na to czasu. Zresztą przeklinanie jest bezpłatne i nie zajmuje dużo czasu. Poza tym to bardzo skuteczny licznik do mierzenia poziomu mojej wściekłości dla Tatochisty. Im więcej "kurew", tym bardziej zła i  należy mniej wchodzić w drogę. Nie zmienia to faktu, że imponują mi Mamy, u których najbrzydszym słowem jakie wypowiedziały w towarzystwie dziecka było "jejciu". Owszem, w miejscach publicznych też się hamuję, ewentualnie korzystając z metody przeklinania przez zaciśnięte zęby. Ale żeby tak całkiem nie przeklinać?  Więc jak one, do cholery jasnej, rozładowują złe emocje? Drogie, nieprzeklinające Mamy zdradźcie mi swój sekret!


1 komentarz:

http://harmonyinlife.blog.pl/ pisze...

Zdarza mi się przeklinać, ale tylko wtedy gdy jestem pewna ,że w pobliżu nie ma żadnych dzieci. Nauczyła mnie tego najstarsza córka, kilka razy zaskoczyła mnie soczystym przekleństwem przy zabawie( jeszcze dobrze nie mówiła wtedy), więc przy jej młodszym rodzeństwie po prostu nie używa się brzydkich słów.
Pozdrawiam
www.harmonyinlife.blog.pl